5 sierpnia 2024 46:30 Odcinek 124
ERP dla małego E-Commerce – Daniel Mazurkiewicz
Wybór systemu ERP jest jedną z najważniejszych decyzji, które musi podjąć firma, bo to od niej właśnie zależą następne lata rozwoju. Warto się nad tym tematem porządnie pochylić, bo wybór jest duży, a niuansów sporo.
W tym odcinku rozmawiam z Danielem Mazurkiewiczem o tym, jak wybrać i potem utrzymywać system ERP dla małego e-Commerce. Jeśli zastanawiasz się właśnie, który system ERP jest dla Ciebie najlepszy i czy hosting w chmurze to lepsze rozwiązanie niż utrzymywanie oprogramowania lokalnie, koniecznie posłuchaj tej rozmowy.
Materiały dodatkowe
Jeśli spodobał Ci się ten odcinek, sprawdź również:
- Książkę Projekt Feniks. Powieść o IT, modelu DevOps i o tym, jak pomóc firmie w odniesieniu sukcesu – Kevin Behr, Gene Kim i inni
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/308849/projekt-feniks-powiesc-o-it-modelu-devops-i-o-tym-jak-pomoc-firmie-w-odniesieniu-sukcesu - Książkę The Goal: A Process of Ongoing Improvement – Eliyahu Goldratt
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4800471/the-goal-a-process-of-ongoing-improvement - Odcinek Jak prawidłowo optymalizować logistykę? – Piotr Susz, z którego dowiesz się, jak usprawnić logistykę swojego e-Commerce
https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/117-jak-prawidlowo-optymalizowac-logistyke-piotr-susz/ - Odcinek Strategia logistyczna w e-Commerce – Piotr Skobało, o tym jak stworzyć działającą strategię logistyczną
https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/105-strategia-logistyczna-w-e-commerce-piotr-skobalo/ - Odcinek Jak PIM pomaga pozbyć się bałaganu w produktach?, w którym posłuchasz o korzyściach wdrożenia PIM w Twoim e-Commerce
https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/104-jak-pim-pomaga-pozbyc-sie-balaganu-w-produktach/ - Odcinek Zarządzanie zapasami na magazynie – Adam Sobolewski, dzięki któremu dowiesz się co zrobić, by produktów na magazynie nie mieć ani za dużo, ani za mało
https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/098-zarzadzanie-zapasami-na-magazynie-adam-sobolewski/ - Odcinek WMS dla e-Commerce – Wojciech Nowak, w którym dowiesz się, jak wybrać odpowiedni system WMS dla swojego biznesu
https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/092-wms-dla-ecommerce-wojciech-nowak/ - Odcinek O wdrożeniach systemów ERP – Marek Mac
https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/073-o-wdrozeniach-systemow-erp-marek-mac/
Transkrypcja
- Dlaczego polskie firmy, korzystają niemal wyłącznie z rodzimych systemów ERP?
- Mały vs duży ERP w chmurze
- Czy system ERP jest jeszcze potrzebny sklepom internetowym?
- Dlaczego małe i średnie przedsiębiorstw przenoszą swoje ERP-y do chumry?
- Ile trwa migracja systemu ERP do chmury?
Cześć, tu Marek Kich, a to jest „Sztuka E-Commerce” – podcast dla osób, które chcą sięgać po więcej w sprzedaży elektronicznej. Odcinek nr 124. poświęcony systemom ERP dla małego e-Commerce. Moim i Waszym gościem jest dzisiaj Daniel Mazurkiewicz.
Cześć, Danielu.
Cześć!
Opowiedz mi, ale też słuchaczom, skąd do nas przychodzisz, czym się zajmujesz.
Przychodzę z Wrocławia.
A wiesz, że mój poprzedni gość powiedział dokładnie to samo?
No widzisz, great minds think alike, czyli Aneta?
Czyli Aneta.
No właśnie, aczkolwiek ona jest spod Wrocławia, więc wkręca, ale ja przychodzę z firmy… Od 10 lat prowadzę taką firmę Itmation S.A., gdzie zajmujemy się hostingiem systemów ERP. Wydaje mi się, że teraz jesteśmy najwięksi w kraju, jeśli chodzi o taki zakres, gdzie hostujemy systemy ERP wielu producentów. Nie jesteśmy więc producentem systemu ERP, który ma swoją chmurę, tylko takim właśnie trochę niezależnym operatorem.
W tym roku mamy 10-lecie firmy. W przeciągu tych lat wdrożyliśmy już prawie 600 systemów ERP dla małych i średnich firm w chmurze, około co 5. klient sprzedaje w Internecie u nas, ma swoją platformę e-Commerce’ową. Dosyć dobrze rozumiemy więc zagadnienia związane z tym, czego e-Commerce potrzebuje od ERP, czego ERP potrzebuje od e-Commerce i jak to możliwie najsprawniej zrobić.
Chciałbym, żebyśmy sobie trochę uzupełnili słowniczek. Powiedziałeś: „wdrożyliśmy” i chciałbym, żebyś rozwinął tę myśl. Co to znaczy „wdrożyliśmy”? Najczęściej, gdy się mówi o wdrożeniu i w jednym zdaniu mówi się „wdrożenie” i „ERP”, to ktoś sobie myśli, że wdrażacie ERP, a to chyba nie do końca jest prawda. Czy mógłbyś opowiedzieć, co to znaczy z Twojego punktu widzenia, że coś wdrożyliście klientom?
Rozumiemy wdrożenie jako przeniesienie tej aplikacji, instancji systemu ERP, który jest zainstalowany w firmie zazwyczaj na jakimś fizycznym serwerze w biurze. To jest takie brzydkie, metalowe, co świeci i generuje dużo ciepła zazwyczaj gdzieś u szefa pod biurkiem. Tak to wygląda zazwyczaj w małych i średnich firmach.
My sprawiamy, żeby tej bardzo brzydkiej i drogiej doniczki nie było w biurze. Przenosimy ją do chmury, czyli takiego dużego data center. Kładziemy to na naszej farmie serwerów zarządzanej przez naszych administratorów i sprawiamy, że mała i średnia firma z tego ERP korzysta, a nie musi się martwić tym, gdzie on jest tam umiejscowiony i żeby ta brzydka doniczka chodziła, miała prąd, chłód, sprawnie działała, miała zapas przestrzeni dyskowej i mocy obliczeniowej, a najlepiej, żeby w ogóle działała. Zapewniamy natomiast to, że gdy ona się zepsuje, to my tych brzydkich doniczek mamy bardzo, bardzo dużo i przerzucamy na inną, która działa praktycznie bezprzerwowo dla tego klienta.
Gdy klient ma ten serwer, brzydką doniczkę u siebie, to jeśli ona mu się zepsuje, to nie działa, a jeśli ERP nie działa, to e-Commerce nie działa. Klient nie sprzedaje, bo nie może pobrać stanu magazynowego, opisów produktowych, nie może wystawić faktury lub paragonu. Po prostu – jeśli serwer nie działa, to nie działa ERP, a jak nie działa ERP, to nie działa e-Commerce.
My sprawiamy, że zwiększamy ten poziom, co się nazywa high availability, czyli zapewniamy wysoką dostępność systemu ERP, żeby w konsekwencji zapewnić wysoką dostępność tej platformy e-Commerce.
Postawiłem sobie tu gwiazdeczkę, bo w tym zdaniu, że jak nie działa ERP, to nie działa e-Commerce, jeszcze jest jakiś tam system pośredni typu EMS, więc pewnie o tym sobie jeszcze pogadamy.
Mam małą dygresję dla naszych widzów i słuchaczy, żeby, mimo że my mówiliśmy o doniczce, to nie podlewać swoich serwerów, bo one tego nie lubią wbrew pozorom. Wy też data center nie podlewacie, mam nadzieję.
Chyba że ciekłym azotem, ale to tylko w niektórych przypadkach.
OK, to wodą raczej wolimy nie. I drugie pojęcie w słowniczku, które sobie wypisałem, to „niezależny operator”. Czy mógłbyś zdefiniować, co z Twojego punktu widzenia znaczy słowo „operator”? Bo „niezależny” to myślę, że wszyscy rozumiemy.
To znaczy, że my dostarczamy tę usługę mocy obliczeniowej dla systemu ERP. Sprowadza się to trochę do tego, co już powiedziałem, czyli że zabieramy tę instancję, która jest fizycznie zainstalowana w biurze i instalujemy ją u nas, na naszej farmie serwerów, i udostępniamy tę aplikację zdalnie użytkownikom końcowym danej firmy.
Chciałbym, żebyśmy porozmawiali dzisiaj o ERP dla małych e-Commerce. Z tego, co mówisz, wygląda na to, że trochę o tym wiesz. Porozmawiamy więc o paru wątkach ciekawych z mojego punktu widzenia.
Jednym z nich jest na pewno to, że większość polskich firm, nawet nie tylko małych, korzysta z polskich ERP-ów. Według mnie jest to megaciekawe. Bardzo mnie interesuje Twoja opinia na temat tego, z czego to może wynikać, czy też jakie fakty świadczą o tym, że tak się po prostu dzieje. Biorąc natomiast pod uwagę to, że tak zaczęliśmy sobie definicjami, a mówimy tutaj o ERP dla małego e-Commerce, to może zdefiniujmy jeszcze, co to znaczy, że e-Commerce jest mały.
Mały ERP to jest do 1000 SKU (store keeping unit) tych wersji produktów. Między 1000 a 10 000 to jest ten średni, a powyżej 10 000 to jest duży. O sobie mówią systemy e-Commerce’owe, natomiast z perspektywy systemu ERP, to tego ERP-a specjalnie nie obchodzi, ile jest tych SKU, jego obchodzą inne rzeczy.
Jego obchodzi przede wszystkim to, ile jest użytkowników jednoczesnych korzystających z aplikacji ERP, która obsługuje ten e-Commerce, jak duża jest baza danych, jak dużo i jak skomplikowanych i złożonych integracji jest powiązanych z tym systemem ERP.
Jedną z tych integracji jest e-Commerce, ale często ciągnie on ze sobą rzeszę pozostałych integracji, jak na przykład integracja z Baselinkerem lub alternatywami do Baselinkera, z samą platformą e-Commerce’ową, z dostawcami w przypadku klientów, firm, które zajmują się dropshippingiem. To oni skądś te produkty muszą wziąć, też się muszą z tym zintegrować, więc każda ta integracja dokłada potrzebnych mocy obliczeniowych i obciąża ten system ERP.
Może się zdarzyć taka sytuacja, że jest na przykład mały e-Commerce, który potrzebuje całkiem dużego środowiska pod systemy ERP i złożonego systemu ERP. Może być jednak tak, że jest bardzo duży e-Commerce i korzysta z małego systemu ERP.
Czy może być taka sytuacja, że operacje są proste, ale skala spowoduje, że ERP się skończy, na przykład taki Subiekt? Myślę obiektywnie, że Subiekt jest dla małych firm, mało skomplikowanych, bo to jest tak naprawdę handel taki prosty, podstawowy. No i pytanie: Czy taki Subiekt może się kiedyś skończyć na przykład przez to, że tak go zapchamy danymi, że on po prostu przestanie działać?
Może się skończyć baza danych, jeśli jest nią SQL Express. ERP to aplikacja taka jak każdy program komputerowy. On robi obliczenia, dokonuje operacji, a dane przetrzymuje w bazie danych. To w ogóle śmieszna rzecz, bo bardzo duży impakt na koszty utrzymania systemu ERP ma licencja bazy danych.
Przejdźmy więc może do pytania, które krąży mi w głowie od samego początku, czyli właśnie ta dominacja polskiego rynku przez lokalne systemy ERP. Kiedy listowałeś te systemy dla małych i średnich, to w zasadzie nic spoza Polski się nie trafiło, dla dużych jest jeszcze często SAP, ale to jest dla odważnych, zuchwałych i bardzo specyficznych ludzi. Zresztą nawet ci, którzy używają SAP, lubią tak o sobie mówić, natomiast co do zasady, nawet jak ja się spotykam niezależnie od rozmiaru firmy, to bardzo rzadko zdarza się coś niepolskiego. Wyjątkiem jest właśnie SAP i wydaje mi się, że wyjątkiem jest MS. Czasami się nowe pojawiają, ale nic w sumie poza tym.
Pytasz, dlaczego dominują rodzimi producenci? Trochę się pewnie uśmiechniesz, ale prawda jest taka, że oni dominują głównie przez moduł kadry i płac dlatego, że…
No, uśmiechnę się.
Dlatego, że polskie prawo odnośnie do właśnie kadr i rozliczania płac jest tak powalone, że żaden producent nie jest w stanie tego zamodelować prawidłowo. Czas budować w ogóle zupełnie nowy system do tego, żeby była możliwość obsługi tego.
Ja to widzę trochę przez to, że mamy wiele dziesiątek klientów będących polskimi oddziałami bardzo dużych, międzynarodowych korporacji, które u nas trzymają małe środowisko pod jakiś tam moduł HR-owy Enovy albo pod moduł HR-owy Optimy, albo pod jakiegoś innego ERP-a. Mają tylko ten jeden moduł, tylko kadry i płace, bo on sobie raportuje do na przykład SAP-a dużego, korporacyjnego, ponieważ nikt nie jest w stanie tego obsłużyć.
Rodzimi producenci szybciej sprowadzą takie rzeczy związane z polskim ustawodawstwem jak jakieś split paymenty, KSeF-y, JPK-i i tak dalej. To polski producent szybciej zrobi niż Microsoft w swoim Dynamics czy Nav, czy SAP. Oczywiście, bardzo szybko polscy partnerzy wdrożeniowi piszą dodatki, które obsługują te rzeczy z wyjątkiem kadr i płac, bo nie są w stanie tego opisać, tego nikt nie jest w stanie przejść.
A tak à propos plotek to słyszałem, że właściciel Żabki chce wykupić Comarch?
Słyszałem.
Pojawiają się takie żarty, że Żappsy w licencji, hot dogi. Śmieszna historia będzie z tego.
CVC, no obserwuję, kibicuję polskim producentom w rozwoju zagranicznym.
Totalnie nam nasza absolutnie nieprzygotowana agenda nie wychodzi. Totalnie nie masz notatek na dzisiaj.
Przepraszam. Zrobiłem, ale nie wkułem.
Zrobiłem, nie wkułem i tak chodzimy dookoła, ale fajnie, bo pojawiają się ciekawe wątki, których się nie spodziewałem.
Powiedziałeś tak: „Znam się na małych ERP” bądź „Znam się na ERP dla małych i średnich firm”. Czym się różni posiadanie w chmurze małego ERP od dużego? Co stoi na przeszkodzie, żeby sobie postawić dużego ERP-a?
To jest dobre pytanie. Ono się sprowadza do tego, że duże firmy zazwyczaj mają już swój dział IT i jak już go mają, posiadają z jakichś przyczyn swoich korporacyjnych swoją własną infrastrukturę serwerową. Utrzymują tam swoje wewnętrzne systemy, które z tytułu wewnętrznej polityki muszą być utrzymywane lokalnie. Gdy już mają zbudowaną tę swoją infrastrukturę, czyli jak swoje graty, profesjonalne miejsce na nie albo wynajętą jakąś swoją przestrzeń w centrum kolokacyjnym i mają kompetencje in-house, żeby to wszystko obsłużyć, to dla nich postawienie takiego ERP u siebie ma po prostu największy sens, bo oni się na tym znają. To jest po prostu ich domena czy domena ich działu, ludzi, których zatrudniają i których mają i tak. Wykorzystują więc po prostu swój efekt skali.
U małego i średniego przedsiębiorcy tak nie jest. On, żeby w ogóle funkcjonować z tym systemem ERP, musi sobie kupić tę bardzo brzydką i drogą doniczkę, która generuje hałas i ciepło. Mało tego, nie dość, że musisz sobie kupić tę doniczkę, to na dobrą sprawę powinieneś mieć 2 sztuki, bo jak jedna się zepsuje, to żeby druga przejęła. On te doniczki zazwyczaj kupuje wtedy, kiedy kupuje ERP-a. Nie dość, że w tym momencie mały i średni przedsiębiorca wydaje kupę kasy na licencje, na wdrożenie, często dochodzi do tego, że nie ma jakichś kompetencji i musi zatrudnić kogoś w firmie. Jest w takim cyklu inwestycyjnym i jeszcze musi do tego kupić jakieś drogie graty. Ja się pytam: „Po co?”. Skoro można sobie wynająć usługę za paręset złotych i wsadzić to do chmury, i udostępnić swoim użytkownikom zdalnie.
Dla tego małego i średniego przedsiębiorstwa ma to większy sens, bo on jest po prostu za mały, żeby to budować dla siebie. To tak, jakby budować dla siebie elektrownię po to, żeby zasilić swój domek jednorodzinny. Jak masz duży zakład produkcyjny, może ci się opłaca od pewnego poziomu wybudować tę elektrownię, ale dla domku jednorodzinnego to why? Bo uważają naszą usługę za lepszą? Ja się skupiam na tym, żeby mieć najlepszą możliwą usługę dla tego ERP-a, bo systemy ERP wymagają po prostu swojej specjalizacji w zakresie chmury i możesz sobie pójść z hostingiem systemu ERP do Home albo Nazwy, albo do OVH, bo to jest trochę tak, jakbyś chciał kupić samochód i poszedł do producenta silników. Jako mały i średni przedsiębiorca ten silnik też możesz sobie postawić.
Naszą filozofią jest to, że mały i średni przedsiębiorca nie chce mieć silnika. On chce korzystać z ERP-a w chmurze i mieć dostarczonego zdalnie do swoich użytkowników. Chce to mieć bezpieczne, backupowane i w ogóle najlepiej, żeby było trochę tak jak woda w kranie. Ona sobie po prostu płynie. Skąd wiesz, kto jest operatorem twojej wody w kranie? Po prostu ma działać. Wychodzę z założenia, że ci producenci nie dają wody w kranie, tylko dają po prostu studnię i pompę i „weź sobie napompuj tę wodę”.
Trochę oferujemy tę usługę właśnie w takim innym modelu, w trochę innym założeniu i z inną filozofią. Wydaje mi się, że skuteczną, bo dla grupy właśnie tych małych i średnich. Na koniec dnia ci wszyscy partnerzy wdrożeniowi systemów ERP, to ci najbardziej nowocześni i ekspansywni. My się bardzo lubimy, bo oni swoim klientom, czyli tym, którym instalują te systemy ERP, sugerują nas do współpracy, a my z kolei w drugą stronę – bardzo wielu klientów do nas dzwoni i pyta nie o środowisko pod system ERP dla Enovy albo Comarchu, tylko: „Panie, ja chcę wdrożyć ERP, co pan polecisz?” i my wtedy pytamy: „A skąd jesteś?”. „A z tego i tego”, „No to spotkaj się z takim i takim partnerem wdrożeniowym” – odpowiadamy. My też w drugą stronę staramy się im pomagać. Tak sobie z nimi szczęśliwie koegzystujemy.
Mówiłeś o tym, że to nie jest taki hosting typu home.pl albo nazwa.pl, co chyba trochę wymaga wyjaśnień, bo wiesz, z punktu widzenia laika hosting to hosting. Skoro stronę internetową mogę, to… Czym to się różni?
System ERP ma inną charakterystykę niż webserwer. To aplikacja innego typu. Po pierwsze, składa się z części aplikacyjnej, z bazy danych, do tego dochodzą inne aplikacje trzecie, czyli integratorzy i connectory, które dodajemy do tej aplikacji. Mamy więc tam dużo zmiennych. One się zupełnie inaczej zachowują z perspektywy takiego serwera, wobec czego na koniec dnia potrzebujesz trochę inaczej przemyśleć tę usługę od samego początku, począwszy w ogóle od doboru fizycznego sprzętu, a skończywszy na jakichś usługach satelitarnych, które musisz do tego dołożyć, żeby ERP udostępnić w chmurze. Jeśli chodzi o dostarczenie, schowanie tego za jakimś bezpieczeństwem, czyli za jakimś serwerem bramy, za firewallem, dodaniem do tego usługi backupu, a skończywszy w ogóle na obsłudze klienta, wystawieniem FAQ dotyczącego najczęściej spotykanych problemów czy zagadnień związanych z ERP: jak podłączyć drukarki fiskalne, kasy fiskalne, POS-y i jak on funkcjonuje w takim systemie typu wiele punktów sprzedaży fizycznej + e-Commerce.
Te zagadnienia trzeba rozwiązać i odzwierciedlić w tym środowisku serwerowym. Jak masz ten hosting do stron internetowych, to on służy do hostowania stron internetowych. To trochę tak jakby chcieć przewieźć meble samochodem osobowym. Po prostu samochód osobowy jest dobry, ale do czegoś innego niż wożenie mebli.
Wróćmy do sytuacji, w której ktoś dzwoni do Ciebie i mówi, że chciałby coś wdrożyć i pyta, co mu polecisz. Zastanawia mnie, czy w ogóle występujesz w takich sytuacjach. Jeżeli nie występujesz, a nawet jeżeli, to może i tak masz jakieś rady, jak się do nich przygotować, gdzie trzeba wybrać ERP, jeśli ktoś planuje handel elektroniczny, mierzy się z wyborem. Wiesz, żeby nie poszedł do Rossmanna i nie kupił Subiektu na płycie, o ile się w ogóle da. Kiedyś się dało. Może nie w Rossmannie, ale się dało.
Subiekt jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla wielu biznesów.
Wiele biznesów ma jeszcze CD-ROM-y, o to bardziej mi chodziło.
Nie no, GT już się nie kupuje na płytkach.
Czyli moja wiedza już trochę się zdezaktualizowała.
Jeszcze parę lat temu faktycznie tak było. Dostawało się takie śmieszne pudełeczko.
Optimę też można było przecież na płycie kupić. Zresztą miałem kilka nawet w biurze.
Nawet nie wiedziałem. Ja bym sobie odpowiedział na samym początku na pytanie, po co jest ten system ERP i co w mojej firmie jest przewagą konkurencyjną. Co sprawia, że jestem konkurencyjny?
To mogą być różne rzeczy, bo jeśli jestem na przykład zakładem produkcyjnym, najprawdopodobniej największym impaktem na moją konkurencyjność będzie to, jak tanio i dobrze jestem w stanie coś wyprodukować. Jak to sprzedam i czym jest w ogóle innym zagadnieniem, a e-Commerce to po prostu jeden z wielu kanałów sprzedaży tego „cosia”, którego produkuję. Wybierając ERP dla tego typu biznesu, najprawdopodobniej byśmy szukali systemów, które bardzo dobrze modelują procesy produkcyjne. Mało tego, byśmy się wgłębiali, jaki typ produkcji mamy: czy mamy produkcję powtarzalną, czy mamy jakieś engineer-to-manufacturer, czy mamy jakieś mass customization i czy mamy jakąś produkcję zagnieżdżoną, jaki w ogóle typ produkcji, jaki producent dobrze to robi, natomiast jeśli w ogóle byśmy byli tym e-Commercem, to byśmy się przejmowali późno.
Jeśli natomiast jesteśmy firmą handlową, czyli mamy jakiś towar, który sprowadzamy i gdzieś go dalej sprzedajemy i nasza konkurencyjność wynika z doskonałości operacyjnej tego, skąd wezmę, co kupię, jak trafię w gusta producentów i gdzie to później sprzedam i w jakim kanale, jakim modelu biznesowym, to już ten e-Commerce jest dużo bardziej istotny. Czujesz ciężar znaczenia tego e-Commerce z perspektywy systemu ERP, że nagle się zastanawiamy: „Kurde, to jaki producent ma nowoczesne i dobrze napisane API, żeby partnerowi wdrożeniowemu było łatwiej podłączyć różne kanały sprzedaży do naszego ERP? Na przykład różnego rodzaju operatorów logistycznych, dostawców, magazyny, wiele magazynów”. Zaczynamy kombinować w ten sposób, tam się przesuwa ciężar tego wyboru.
W tym kroku zerowym odpowiedziałbym sobie na pytanie, czym moja firma w ogóle konkuruje. Po odpowiedzi na to pytanie dopiero bym zaczął szukać producentów. Zanim bym ich zaczął szukać, wynająłbym jakiegoś gościa, który by mi doradził w procesie, który jest niezależny i nie sprzedaje jakiegoś jednego systemu ERP (żeby nie było, ja nie świadczę takiej usługi i też po prostu w jakimś rejonie jestem taki naczelny pan informatyk, konsultant, którego można sobie wynająć) i podłączyć do procesu wyboru osobę, która po prostu będzie z nami uczestniczyła w jednej, drugiej, trzeciej prezentacji i po prostu pomoże dokonać wyboru. Więcej czasu poświęciłbym w ogóle na wybór. Zastanowiłbym się, co ja muszę zdigitalizować w firmie i z czyjąś pomocą dopiero pod to wybierałbym system ERP. Poświęciłbym na to więcej czasu i środków, niż zazwyczaj się wydaje, że trzeba będzie poświęcić, bo to jest decyzja bardzo brzemienna w skutkach.
Czy nie masz wrażenia, że obecnie, kiedy ciężar sprzedaży cyfrowej trochę się przesuwa i wyjeżdża od strony ERP, to zaczynają one mieć coraz mniejsze znaczenie?
Podaj przykład.
Na przykład Baselinker, który zaczyna stanowić całkiem niezłego OMS-a. Rozumowanie sponsorowane absolutnie nie, ale abstrahując od modelu licencjonowania Baselinkera, który po prostu się zmienił i wielu osobom niezbyt przypadł do gustu. Fakt jest faktem, że nie wszystkim się to spodobało. Pojawiają się inne rozszerzenia czy rozwiązania OMS-owe.
„Pojawiają się” to mocne słowo, bo były już od jakiegoś czasu, ale zaczęły być ważnym graczem w relacji do Baselinkera, który zaczął tracić na popularności. Niemniej jednak fakt jest taki, że powstają OMS-y, które, po pierwsze, same w sobie całkiem nieźle obsługują proces zarządzania zamówieniem, część fakturowania od biedy też, potrafią obsłużyć magazyn, podłączyć się do jakiejś hurtowni dropshippingowej, do kurierów z drugiej strony.
Nagle się więc okazuje, że ERP może nawet w sumie nie jest potrzebny, a jeśli jest, to bardziej po to, żeby wystawić fakturę i ją pobrać. Pytam o to w kontekście tego, czy w nie idziemy w takim kierunku, że ten ERP może w ogóle nie jest potrzebny poza kadrami i płacami, które już wiemy, że są.
Niestety, ma to swoje granice. Na pewno super, że takie rozwiązania w ogóle się pojawiają i że dostawcy idą w tę stronę, natomiast na koniec dnia ich core biznesem jest integracja między tym właśnie e-Commerce a usługami, z których e-Commerce korzysta. Te powiedzmy, operatorami logistycznymi, i pozostałe funkcjonalności z zakresu na przykład finansów są obsługiwane w bardzo prosty sposób, bo cała zabawa zaczyna się wtedy, kiedy potrzebujesz obsłużyć split payment, wygenerować zestawienie do księgowości, rozliczyć deklarację eksportową, wygenerować bardziej złożony raport sprzedaży z uwzględnieniem cen zakupów. To, gdzie jest dokonywana ta cała rachunkowość związana z tym, za ile ja kupiłem, sprzedałem, ile na tym zarobiłem, w jakim okresie i tak dalej. Kto to obsłuży? Tego nie obsłuży Baselinker. Super, że rozwinie swoją funkcjonalność o wystawianie faktur czy cokolwiek innego, ale on na koniec dnia nie będzie tym ERP, nie będzie go w stanie zastąpić, bo wejdzie na zupełnie inny rynek, będzie konkurował z zupełnie innymi graczami. Oni są świetni w tym, co robią, w zakresie właśnie integracji e-Commerce z operatorami logistycznymi i innymi rzeczami, ale to ma swoje granice.
Już trochę powiedzieliśmy, że tę część księgową, administracyjną ERP mają z grubsza nieźle rozwinięte. Teraz zostawiam na boku wszystkie ERP w pewnym sensie specjalistyczne, czyli te produkcyjne, w których rzeczywiście tam wybór tego, jakiego ERP podłączyć pod twoją produkcję jest superistotne, bo niektóre po prostu jej nie obsłużą, natomiast z punktu widzenia tego, że masz prosty handel, w którym cały ciężar biznesowy leży w jego obsłudze, czyli wysłaniu tego na czas, doborze odpowiedniego kuriera i tak dalej, ERP pełni taką funkcję typowo sprawozdawczą. Jakoś trzeba to rozliczyć, później powysyłać jakieś deklaracje i tak dalej. To każdy ERP potrafi.
Pytanie: czy z punktu widzenia biznesu, który 80% ciężaru obsługi zamówień i tym samym prowadzenia swojego biznesu opiera na swoich rozwiązaniach typu Baselinker, Optima czymkolwiek różni się od Subiekta i innych tego typu systemów?
To pytanie składa się z 2 części. Czy to, że część funkcjonalności ERP przesuwa się na integratorów, jest dobre? Albo inaczej: czy to powoduje, że te systemy ERP są mniej istotne? Nie powiedziałbym. Super, że żyjemy w takim świecie, który się coraz bardziej specjalizuje. E-Commerce coraz bardziej dojrzewa i się specjalizuje. Teraz nagle się okazuje, że ten ekosystem tak mocno się rozwinął, że narodził się nowy typ oprogramowania, które na początku było takim prostym integratorem między sklepem e-Commerce a ERP, a potem rozwinęło się na tyle, że zabiera z tego ERP coraz więcej tej logiki biznesowej, bo się specjalizuje.
Czy to sprawia, że ten ERP ma mniejsze znaczenie? Nie, cały czas go potrzebujesz, bo on robi milion innych rzeczy, niż tylko obsługuje ten e-Commerce. To trochę tak jak w zakładzie produkcyjnym: kiedyś miałeś system ERP, który planował produkcję i odpowiadał za egzekucję, a później im dalej ta digitalizacja industry szła, to nagle z tego systemu ERP, który miał jakiś moduł magazynowy, egzekucję produkcji i jej planowanie, powstała zupełnie inna klasa rozwiązań typu właśnie APS – advanced planning and scheduling, MESA do egzekucji, production, manufacturing execution system, masz osobne WMS.
Są firmy, które się specjalizują tylko w WMS. 20 lat temu był on modułem magazynowym, który nabierał coraz większego znaczenia, aż w końcu nagle powstała zupełnie nowa linia klasy systemów właśnie WMS. Im bardziej ten świat się specjalizuje, tym bardziej te systemy stają się zaawansowane.
To samo dzieje się w tych integratorach. One odpowiadają za coraz większy ciężar logiki, współpracy z e-Commerce i biorą to na siebie, bo to jest super. Czy to sprawia, że ERP jest mniej istotny? Super, że się tym nie zajmuje, bo to jest po prostu superdrętwa aplikacja dążąca do tego, żeby na koniec dnia rozliczać się z Fiskusem z zakupów, sprzedaży, payrollu. Oczywiście, ma całą masę innych feature’ów, jakieś obiegi dokumentów, logikę podejmowania tych decyzji, ale na koniec dnia one służą do tego, żeby się rozliczać z Fiskusem. To jest cel istnienia tej aplikacji.
Nie chcę oczywiście umniejszać, bo te ERP-y robią dużo rzeczy. Wystawia informacje pracownikom, robi BI, raportowanie, rachunkowość, kontroling i tak dalej, ale sensem jego istnienia jest właśnie rozliczenie się z podatków, zrobienie tego rachunku zysków i strat i sprawozdania finansowego. To nie zniknie do końca świata, bo jedno w życiu jest pewne – śmierć i podatki. Póki będą podatki, będą też systemy ERP.
Na koniec jest środowisko, na którym trzeba postawić ten integrator. Musi chodzić albo jako usługa zewnętrzna a’la SaaS-owa, albo jako na przykład connector do sell integru. Ja bym sobie odpowiedział na pytanie: ile jest wart mój dzień awarii? I drugie pytanie: jeśli sprzedajemy towaru za milion złotych miesięcznie i ten nasz e-Commerce w prime time ma takie między 150 a 200 godzin, gdzie użytkownicy z niego korzystają, 80% tych użytkowników, to co się wydarzy, jeśli mi on się wyłoży przez weekend? Mój naczelny informatyk, który serwisuje tego mojego grata, będzie wyjechany na urlopie, chory albo na imprezie. Teraz ile ja przez to stracę? Ja bym sobie odpowiedział: czy stać mnie na to, że mi to wywala na 8 godzin, sprzedaję przez 200 lub 100 godzin, to tracę 40-80 tysięcy obrotu. I to jest dla mnie dużo, czy mało? Czy mnie na to stać, czy nie?
Jeżeli mnie na to stać, to spoko. Godzę z tym, że to się może wydarzyć raz na parę lat, a dopiero co kupuję sprzęt i chciałbym, żeby się zamortyzował, trzeba by było coś z tym zrobić i zacząć w ogóle o tym myśleć. W zależności od dojrzałości biznesu, chyba bardziej bym tak na to patrzył.
Zdarzało wam się rozmawiać z klientami o tym, co spowodowało, że przenoszą się do chmury?
Wiemy, dlaczego się przenoszą. Oni chcą pracować zdalnie.
Jeśli miałbyś przykre doświadczenie próby wpuszczenia do swojego ERP funkcjonującego na lokalnej infrastrukturze użytkowników z zewnątrz, to jest po prostu jeden wielki nightmare. Po prostu tworzenie firmowego VPN, wpuszczanie użytkowników z zewnątrz, zarządzanie tym sesjami jest bardzo niewygodne, więc albo pracują zdalnie i mają po prostu ekipę zdalną, albo mają po prostu więcej niż jeden magazyn i nie chcą po prostu tworzyć kolejnych…
W Subiekcie jest taki problem właśnie z zarządzania wieloma magazynami z perspektywy jednej licencji. Żeby nie kupować wielu licencji, trzeba przejść do chmury. Jeśli muszę połączyć wiele magazynów, wiele lokalizacji, stawiam jakiegoś LAN-to-LAN VPN i staram się łączyć wszystkie oddziały i użytkowników z zewnątrz, wpuszczać po prostu VPN. Można to też zrobić w bardziej cywilizowany sposób, czyli przenieść ERP do chmury i skorzystać z usługi dostępu dla wszystkich użytkowników zdalnie, więc praca zdalna, multioddziałowość, wiele magazynów, e-Commerce właśnie. Gdy kupuję sobie tego e-Commerce, to on funkcjonuje z jakimś SLA, gdzieś chodzi. W ogóle to jest ciekawe: dlaczego nikt nie hostuje tego e-Commerce u siebie? W sensie: nie stawia tego e-Commerce jako platformy sprzedażowej u siebie?
Znam takich ludzi, ale oni też bardzo szybko to przestają robić.
Ale to jest bardzo rzadko.
Bardzo rzadko, ale myślę, że kluczowa różnica, nie zakładając pracy zdalnej, jest związana z łączem internetowym, bo masz jedno nie do końca super, więc jeśli nagle 5 osób chce wejść na twój sklep, a ty masz jedno łącze, to 4 wejdą, a piąta poczeka.
No tak, to faktycznie związane z wydajnością łącza, ale jeśli go gdzieś kładziemy, on funkcjonuje z jakimś SLA, czy 99.9, 99.5, to robisz zakład z providerem, że twój system będzie przez 99.9% czasu dostępny online na przykład, albo przy 99.5% najczęściej. Ten e-Commerce korzysta z tego ERP odnośnie do zasysania stanów magazynowych, opisów produktowych czy, jeśli czują się tam po stronie ERP wystawianie faktur, paragonów i tak dalej. Jeśli twój sklep e-Commerce nie chodzi bez tego ERP, to fajnie by było mieć to same SLA po stronie ERP, jak po stronie e-Commerce, bo po co ci w takim razie to SLA po stronie e-Commerce. Wtedy też, jeśli ktoś wdraża e-Commerce, to jest taki naturalny ruch, żeby wyrównać SLA tego ERP do SLA e-Commerce.
Często firmy przenoszą się z ERP do chmury przez to, że albo szef, albo pracownicy działają na Macu. Te wszystkie ERP to jest aplikacja Windowsowa, a większość z nich jednak jest oparta na grubym kliencie albo jeszcze jest wygodniejszy ten interfejs dla użytkowników i chcą korzystać z interfejsu okienkowego, a nie webowego. Obstawiam tak dlatego, że nie każdy producent dostarcza taki interfejs web przez przeglądarkę, tylko interfejsem GUI dla użytkownika jest aplikacja okienkowa. Comarch, Subiekt, Optima, Nexo i Symfonia to wszystko są aplikacje Windowsowe. Jeśli chcesz korzystać na Macu, to też trzeba przenieść to do chmury, żeby się zdalnie z tym ERP połączyć.
To jest dla mnie kolejny przykład, dlaczego nie powinno się używać Maca i iPhone’ów, ale to tylko ja! Nie, nie wychodź jeszcze! Nie wychodź, bo mam ostatnie pytanie, żartowałem z tym Makiem. Używasz Maca, nie?
Nie wszyscy się zgodzą, tak.
Wstyd, panie Danielu, wstyd! Ale niech Ci będzie.
Ile trwa taka migracja?
To jest ciekawe, bo nie wiem, jak to wygląda u innych producentów, ale jeśli mówimy o małym i średnim ERP, jest to od 1 do 4 godzin w zależności od skomplikowania środowiska i w którym momencie dnia taki przedsiębiorca się zgłosi, ale z dobrą, oskryptowaną procedurą to są czasy liczone w godzinach. Jest taka bardzo duża różnica, bo w dużych, enterprise’owych rozwiązaniach migracja do clouda to są po prostu miesiące prac i planowania, jak to w ogóle zrobić, bo tam są po prostu miliony zależności, ale to nie jest case małego i średniego przedsiębiorcy, to jest chwila.
Czy mógłbyś to szerzej opisać? Mówisz o 4 godzinach od jakiego momentu? Jeśli ja bym dzisiaj zadzwonił do Ciebie i powiedział, że mi już grzeje ten komputer i potrzebowałbym mieć go już w chmurze, to za 4 godziny go mogę mieć, czy najpierw trzeba się przygotować i samo przepięcie trwa tyle czasu?
Na koniec dnia my współpracujemy z partnerem wdrożeniowym danego systemu, chyba że jest to Subiekt GT, wtedy robimy to sami, bo to bardzo prosta aplikacja. Normalnie co do zasady powinniśmy współpracować z partnerem wdrożeniowym, który temu przedsiębiorcy to zainstalował i się tym opiekuje.
W takim tandemie właśnie (my i partner wdrożeniowy) przenosimy klienta do chmury, więc samo fizyczne przeniesienie to jest do 4 godzin, ale trzeba się jeszcze umówić z partnerem, podpisać umowę, wysłać ją. Ty musiałbyś ją przeczytać i wysłać. Dłużej byś pewnie czytał i podpisywał, niż byśmy to przenosili. Musimy też się dodzwonić do partnera wdrożeniowego, który Cię obsługuje, albo – jeśli go nie masz – jakiegoś wyznaczyć, żeby to on Ci przeniósł i upewnił się, że wszystkie Twoje customizacje, integracje, integratory, które masz tam zbudowane, też zostały prawidłowo przeniesione, nie było żadnych edge case’ów i do obsłużenia dodatkowych, że ten cały Twój ekosystem jest odzwierciedlony. Jeśli masz jakieś POS – że te drukarki fiskalne u Ciebie działają, jeśli masz sklep e-Commerce to czy connector prawidłowo działa, i tę całą infrastrukturę odzwierciedlić po stronie serwera. Jeżeli mam już tego partnera wdrożeniowego umówionego, to jest chwila.
Zbliżamy się do końca. Nie wiem, czy pytać o literaturę dodatkową, bo nie wydaje mi się, że będzie to literatura o chmurze. Nasi słuchacze pewnie niechętnie o tym będą czytali. Instrukcje obsługi jakiejś Optimy pewnie też nie, ale może masz jakiś pomysł, jaką literaturę poleciłbyś komuś jako uzupełnienie naszej rozmowy?
Twoi słuchacze interesują się e-Commerce i sprzedażą w Internecie, a wydaje mi się, że bardzo dużo małych i średnich polskich firm chce budować ten digital, chce dodać do swojego często dobrze funkcjonującego biznesu właśnie sprzedaż internetową.
Mnie bardzo się spodobała się książka odnośnie do wprowadzenia właśnie dużych, istotnych zmian w organizacji z wykorzystaniem technologii. Książka nosi tytuł Projekt Feniks i dotyczy właśnie wdrażania, swoją drogą, żeby było nomen omen, e-Commerce, sklepu internetowego w dużym zakładzie produkcyjnym części samochodowych. Ona świetnie wizualizuje te wszystkie… Tylko to jest z perspektywy dużej korporacji. Wiadomo, to nie jest mały, średni przedsiębiorca, problemy są trochę inne i zupełnie inna skala, ale natura problemów, przedzieranie się od jednego wąskiego gardła do drugiego przy wdrażaniu tej technologii, jak nie zostać w tyle, jaki jest imperatyw tego, że to trzeba zrobić, opór użytkowników, rozwiązujemy jeden problem i tworzy się inny w drugim miejscu i jak przez to przejść, jak sobie z tym poradzić – są takie same. To opowieść stworzona na podstawie książki The Goal profesora Goldratta, który jest twórcą teorii ograniczeń. To jest klasyka zarządzania, zwłaszcza w produkcji, właśnie wąskich gardeł i teorii ograniczeń. On napisał książkę fabularną wizualizującą jego filozofię i tę teorię. Projekt Feniks jest właśnie takim celem, tym The Goal, tylko że w świecie IT – taka klasyka zarządzania, ale przeniesiona do świata IT. To ciekawa pozycja, bardzo dobrze się czyta, jak dobry kryminał.
Dobry kryminał! Dobrze, że nie: dobry nekrolog! Nie zdradzaj, czy jest happy end, niech słuchacze i nasi widzowie się o tym przekonają. Powiem szczerze, że sam chętnie to zrobię. Dawno nie słyszałem dobrej rekomendacji książki, której jeszcze nie czytałem. Rekomendacji pojawia się masa, ale większość już miałem na koncie. Tej jeszcze nie, więc na pewno przeczytam.
Do Ciebie Danielu mam ostatnie pytanie: gdybyś miał naszych słuchaczy i widzów zostawić z jedną myślą, apelem, hasłem, czyli taką jedną rzeczą, którą byś chciał, żeby każdy po przesłuchaniu tego odcinka zostawił sobie na dłużej, to co by to było?
Powiedziałbym, żeby się nie zniechęcać tą digitalizacją, informatyzacją, tworzeniem tych kanałów e-Commerce i upgrade’owaniem Waszego biznesu z wykorzystaniem technologii informatycznych. Jest to bardzo trudne zadanie i po prostu życzę wytrwałości.
Jeśli czegoś miałbym życzyć właśnie Twoim słuchaczom, to uporu, żeby sobie z tym poradzili, bo to nie jest tak, że tylko oni mają problemy i wyzwania, mają je wszyscy inni. To jest po prostu duża materia, natomiast jeśli zrobiona prawidłowo, to oni wyjdą z tego silniejsi, z kluczową przewagą konkurencyjną dla swojej firmy, i tego życzę.
Danielu, dzięki za Twoją wiedzę, dzięki za naszą rozmowę, trzymaj się i do zobaczenia następnym razem.
Dzięki!