60:16 Odcinek 119

Rozwój talentów e-Commerce w firmach – Justyna Skorupska

E-Commerce rozwija się w Polsce już od ponad 20 lat. Jest to jedna z najbardziej dynamicznych gałęzi biznesu. Tak zwanych “guru e-handlu” jest w internecie wielu. Książek o tej tematyce, też wydano całkiem sporo. Jesnak wciąż trudno jest zdobyć rzetelną i AKTUALNĄ wiedzę w tym temacie. Skąd czerpać informację o e-Commerce? Jak się uczyć zagadnień z tego obszaru? Studia, szkolenia, książki, a może mentoring?

O to zapytałem Justynę Skorupską, ekspertkę rynku e-Commerce i mentorkę e-biznesu. W naszej rozmowie poruszyliśmy temat tego, jak istotne w tej branży jest ciągłe zdobywanie wiedzy, jakie są najlepsze sposoby na naukę tego fachu i co takiego, możesz zyskać zatrudniając mentora. Obejrzyj ten odcinek i przekonaj się, że mentor może wnieść realną wartość do Twojego biznesu.


Materiały dodatkowe

Jeżeli zainteresował Cię ten odcinek, sprawdź również:

  1. Program mentoringowy Justyny – Digital Bridge Mentorship
    https://digitalbridge.pl/
  2. Książkę Startupowcy. Jak polskie start-upy podbijają świat – Krzysztof Domaradzki, Artur Kurasiński, dzięki której poznasz 12 historii polskich start-upów
    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5089048/startupowcy-jak-polskie-start-upy-podbijaja-swiat
  3. Książkę Siła nawyku. Dlaczego robimy to, co robimy i jak można to zmienić w życiu i biznesie – Charles Duhigg, z której dowiesz się jak niwelować złe i tworzyć dobre nawyki w swoim życiu
    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/171834/sila-nawyku-dlaczego-robimy-to-co-robimy-i-jak-mozna-to-zmienic-w-zyciu-i-biznesie
  4. Książkę Odwaga bycia nielubianym. Japoński fenomen, który pokazuje jak być wolnym i odmienić własne życie – Ichirō Kishimi
    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4552043/odwaga-bycia-nielubianym-japonski-fenomen-ktory-pokazuje-jak-byc-wolnym-i-odmienic-wlasne-zycie
  5. Książkę Odwaga bycia szczęśliwym. Japoński fenomen, który pokazuje, jak kroczyć drogą szczęścia – Ichirō Kishimi
    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4883792/odwaga-bycia-szczesliwym-japonski-fenomen-ktory-pokazuje-jak-kroczyc-droga-szczescia
  6. Odcinek 115 – Software house vs. własny zespół. Jak lepiej wdrażać projekty?
    https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/115-software-house-vs-wlasny-zespol-jak-lepiej-wdrazac-projekty/
  7. Odcinek 100 – 10 ostatnich lat polskiego e-Commerce – Patrycja Sass-Staniszewska, dzięki któremu dowiesz się jak rozwijał się polski e-handel
    https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/100-10-ostatnich-lat-polskiego-e-commerce-patrycja-sass-staniszewska/
  8. Odcinek 053 – 11 lekcji z ponad 10 lat wdrożeń e-Commerce, w którym posłuchasz, czego nauczyłem się przez ponad 10 lat w branży e-handlu
    https://marekkich.pl/sztuka-ecommerce/053-11-lekcji-z-ponad-10-lat-wdrozen-e-commerce/

Transkrypcja

Mówi się, że człowiek uczy się całe życie, ale ta wiedza może być pozyskiwana z książek, w szkole, ze studiów, z mastermindów, ale też z mentoringu.

Cześć, tu Marek Kich, a to jest „Sztuka e-Commerce” – podcast dla osób, które chcą sięgać po więcej w sprzedaży elektronicznej, odcinek nr 119 poświęcony właśnie temu, jak mentoring uzupełnia lukę w wiedzy na rynku. Moim i Waszym gościem dzisiaj specjalistka Justyna. Cześć, Justyno!

Cześć, dzień dobry, witam Was wszystkich i zapraszam na ciekawą, mam nadzieję, rozmowę z Markiem.

No, miejmy nadzieję! Zanim jednak przejdziemy do meritum, do mentoringu, to nie zapytam Cię, czym zajmujesz się na co dzień. Wydaje mi się, że ktokolwiek jest przez chociaż chwilę na LinkedIn, to doskonale wie, natomiast powiem o tym, jak długo to wszystko robisz, bo już ponad 20 lat w e-Commerce. Co było dla Ciebie najbardziej zaskakujące przez te 20 lat? Wiesz, zazwyczaj się pyta, co się przez 20 lat zmieniło. No, wszystko się zmieniło! Prawie wszystko, chociaż może i nie, ale co było dla Ciebie najbardziej zaskakujące, ciekawe przez te 20 lat?

Część z osób, która już mnie zna, a szczególnie moi studenci studiów podyplomowych z różnych uczelni, ale nie tylko właśnie, moi mentee, wiedzą już, że u mnie e-Commerce narodził się wtedy, kiedy urodził się mój syn. Użyję właśnie tej metafory. E-Commerce w Polsce to 27 lat doświadczeń z różnego zakresu i z różnych branż. To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to chyba to, co najbardziej zaskakuje każdego rodzica – nagła zmiana. Nagle pojawia się mały chłopczyk, potem on przestaje być mały, następnie wyprowadza się z domu, a potem jest zupełnie inna relacja. Trochę tak jest z naszym rynkiem. Na początku były narodziny, wielka ekscytacja, szczególnie wtedy, kiedy pojawiło się Allegro, co było dokładnie 25 lat temu, więc mamy ćwierćwiecze w tym roku. Każdy mógł kupić od każdego. Potem nagle pojawiła się taka potrzeba, że nie każdy od każdego. Uważam, że największym przełomem był przysłowiowy przycisk „kup teraz”, że nagle zaczęliśmy stosować zasady twardego handlu właśnie w handlu elektronicznym. 

Drugim zaskoczeniem dla mnie było, kiedy zaczęłam pracować z polskimi producentami i dystrybutorami po tym, jak już nasz polski retail ogarnął, co to e-Commerce – i że odważny, i że nagle nie ma tylko 0.02% udziału sprzedaży, tylko potrafi mieć 70% albo i więcej. To już może nie to, że nie jestem potrzebna temu rynkowi, tak się uśmiechnę, ale już jest naprawdę coraz bardziej dojrzały. 

To, co najbardziej mnie zaskakuje, to że mimo pandemii, mimo tego, że pokazaliśmy wszyscy, my jako konsumenci, klienci, mało tego – firmy i sprzedawcy pokazali, że da się używać narzędzi i technologii do zawierania transakcji na odległość. Dzisiaj bardzo często słyszę: „A bo my byśmy chcieli wrócić do tego, co było”. No nie, moje dzieci się wyprowadziły i już nigdy nie będzie tak, jak było!

Rozmawiałem z Patrycją Sas-Staniszewską, że te parędziesiąt lat już straciliśmy trochę romantyzmu w tym e-Commerce. Zastanawia mnie Twoja opinia, bo kiedyś to było takie „alleluja i do przodu”, interfejsy były odjechane, każdy projektował tak, jak czuł. Zanim wszedł ustandaryzowany UX, zanim się to wszystko sprofesjonalizowało, to kiedyś te sklepy wyglądały inaczej. To było takie fajne. Nie jest tak, że Ci tego brakuje? Że jednak profesjonalizm kosztem tego „alleluja i do przodu”?

Myślę, że to są trzy elementy.

Pierwsza rzecz – standaryzacja wywołuje poczucie bezpieczeństwa, a na tym nam bardzo długo zależało. Tworząc kodeks dobrych praktyk w strukturach Izby Gospodarki Elektronicznej, chcieliśmy między innymi, żeby było bezpiecznie, a to dają właśnie standardy. Ludzie więc przestają się bać dokonywać zakupów przez Internet, zaczynają się uczyć, jak to się robi, to jest jedna rzecz – nie do końca utrata, tylko uzysk. Właśnie mamy pokolenie silver po pandemii dostępne nam wszędzie, z którym mało która agencja potrafi rozmawiać, bo ci ludzie nauczyli się właśnie dlatego, że są standardy. Nie mają takiego przerażenia: „Wchodzę do pokoju i nie wiem, o co chodzi”, tylko: „Wchodzę, aha, dobra, to się tak obsługuje”, czyli jest adopcja do technologii.

Jest także drugi element. Każdy niech teraz sobie wyobrazi markę, którą zna i kocha, w której czuje się wyjątkowo. Jest ten element takiego „cosia” i niekoniecznie jest to sam sklep internetowy czy aplikacja mobilna, ale to „coś”, ta emocja, którą wywołuje w nas dana marka. To jest ta nuta, którą bardzo trudno wywalczyć. Taki klasyczny case, który zawsze podajemy: wszyscy wiedzą, co to jest Adidas, prawda? Mamy Nike’i na nogach, ale również ludzie rozumieją, czym jest Nike, bo jest czymś innym, niż był kiedyś. Ta praca z markami (i mówi tutaj informatyk), to jest jednak coś, co nadal dzisiaj stanowi ogromne wyzwanie, bo mamy standaryzację, a poszukujemy tego „cosia”, czyli tej emocji, którą my dajemy w e-Commerce.

Trzeci element to jest to pragnienie inności, bycia unikalnym. Dzisiaj tę unikalność próbują marki budować w social mediach, używając do tego różnych kanałów i ucząc się coraz lepiej tego, do kogo faktycznie mówią. Skończyło się takie mass-marketowe myślenie od strony komunikacyjnej, a zaczęło się myślenie: „Ty – Marek, ja – Justyna, Ty – pan prezes” na przykład. Jest ten wymiar, że nie tylko ja – Justyna, ale ja – Justyna w różnych kontekstach. Jestem mamą, przyjaciółką, wykładowcą, praktykiem biznesu, mam własną firmę, doradzam kilku różnym markom, więc w swoim życiu mam jeszcze kilka kontekstów. Nie dość, że kilka kontekstów prywatnie, zawodowo, edukacyjnie, naukowo, to jeszcze na to nakładamy mój cykl życia, MÓJ cykl życia.

Uważam, że Accenture robi to dobrze. Zawsze co roku wypuszcza raport Live Trends, który przygotowuje z naprawdę ogromnym wysiłkiem, przewidując trendy, za które zresztą zawsze dziękujemy Future Institute i Natalii Tatarskiej, tu lokalnie u nas. Oni badają też, jak interfejsy wpływają i w jaki sposób się komunikujemy, i jak ta technologia żyje z człowiekiem. Pokazują markom, na co należy zwracać uwagę nie tylko w kontekście zrozumienia potrzeb człowieka, ale jego potrzeb z technologią, jak oni z nią żyją i w jakim trybie miejsca życia są. Na to mówimy właśnie „live customer experience”, a nie tylko „customer experience”, To jest więc taki przełom, który nastąpił. Zaskoczyło mnie właśnie to, że wreszcie wszyscy do tego doszli, że my się zmieniamy. I marka też musi się zmieniać.

To jest megaciekawe, bo będziemy teraz skręcać w ten mentoring. Z jednej strony są standardy, teza jest taka, że dobrze, że są, bo podstawy mamy zaopiekowane, możemy szukać gdzieś indziej, czyli już nie w interfejsie, bo on powinien być standardowy, bezpieczny, szukamy gdzieś indziej.

Trochę mi się to kojarzy z tym, że ty sama zaczęłaś trochę szukać gdzieś indziej, więc może z tego zróbmy właśnie ten spin w kierunku mentoringu. Z jednej strony mówimy: „te standardy”, które z tyłu głowy budują mi myśl, że skoro jest to takie standardowe, to może wiedza na temat tego jest ogólnie dostępna, natomiast pojawiasz się Ty (cała na biało) i mówisz, że mentoring.

W związku z tym akurat premiera, mam nadzieję, że się nie rozminęliśmy, ale premiera jest akurat w dniu uruchomienia programu. Jeśli uda nam się tę premierę uruchomić i Wam też. Mam więc nadzieję, że jak to mówimy, to rzeczywiście jest to dzień premiery.

Afirmujemy.

Tak, już teraz daliśmy sobie takie wyzwanie, więc zastanawiam się, co takiego spowodowało, że ty poszłaś w tym kierunku. Mamy standardy, mamy w takim razie też wiedzę, która jakoś te standardy obejmuje w różnych formach, bo są studia, książki i szkolenia, kursy, a Ty mówisz: „Nie, to powinien być mentoring”.

Myślę, że to jest akurat dobre wyjście, bo właśnie ten standard powoduje, że przestajesz być unikalny. Poszukujesz więc cały czas czegoś, co powoduje, że zgotujesz przewagę konkurencyjną siebie czy swojej firmy. Zawsze uczulam na to swoich handlowców, zespoły i klientki. Mówię: „Nie pozwól się porównać”, czyli spowodować, że ponad tym standardem, czyli fundamentem, który wszyscy mamy i wiemy, że to jest ta baza i tak naprawdę nasi klienci oczekują, że ona tam będzie, więc chociaż tę bazę spełnijmy. Poszukajmy czegoś, dlaczego ja wybiorę przysłowiowy ten budynek, a nie ten. Jeśli stoi 12 tych samych budynków, to ja właściwie nie wiem, który wybrać. Na co więc zwracam uwagę? Może słońce inaczej świeci? A może ta woda, te grunty są jakieś inne? Szukamy więc czegoś, co da nam unikalność albo przynajmniej na dany moment zbuduje tę przewagę konkurencyjną.

To był właśnie taki element, kiedy zdecydowałam się jednak wrócić do bycia freelancerem. Po naprawdę świetnej współpracy zdecydowałam się wyjść znowu do rynku i się zastanawiałam, czy ja właśnie chcę wrócić do consultingu dużego, czy jednak znowu zbuduję własny biznes. Już wtedy pracowałam jako mentorka i mentoring mi dał ogromną satysfakcję, dlatego że inne formy edukacji, które też (jak wiecie na pewno albo właśnie się dowiadujecie) realizuję, czyli właśnie między innymi wykładam na studiach podyplomowych, jestem trenerem biznesu, czyli robię dedykowane szkolenia, jeżdżę uczyć się na konferencje, rozmawiam w podcastach.

Drugi raz już.

Dziękuję bardzo za to. To wszystko są formy, które właśnie uznajemy już za standard. Ja więc zaczęłam od takiej formy: „Jak ja tę wiedzę, którą mam…”.  Borys (znany w naszej branży, wiesz, o kim mowa) kiedyś powiedział, że ja ten kaganek oświaty noszę. Mam taką misję wewnętrzną i potrzebę po prostu, żeby oddać coś do rynku, bo po prostu kocham tę robotę i chciałabym, żeby ludzie popełnili mniej błędów niż ja przy moim kliencie wcześniej, żeby tym doświadczeniem móc się dzielić.

To, co robi innego mentoring, to jest ta możliwość…  Dzisiaj tłumaczyłam mojej przyjaciółce: kiedyś byli mistrzowie i czeladnicy. Jeśli ktoś chciał się nauczyć zawodu, to niekoniecznie szedł na uniwersytet, tylko do mistrza i się od niego uczył, jak ma coś zrobić, bo ten mistrz popełnił Bóg wie ile błędów i właśnie uczył tego swojego ucznia.

Zawsze ta metafora mentoringu jest używana i to też jest niesamowita rzecz, po której musiałam uwierzyć, że ja też mogę dać i to posiadam, tak jak wierzę, że ty, Marku, też to posiadasz, dlatego Ciebie też zaprosiliśmy do tego programu. Praktyka czyni mistrza, zawsze. Żadne szkolenie, żaden kurs nie da nam tej praktyki.

Kiedy spotykają się ludzie, którzy pracują zawodowo, ten mistrz i ten czeladnik, czyli mamy mentora i mentee, to spotykają się 2 osoby, które mają jakieś doświadczenia za sobą i właśnie doświadczają. To jest najważniejsze w edukacji. Mnie jeszcze moja mama, nauczycielka fizyki tego uczyła. Mówiła: „Nie nauczę fizyki, jak nie zrobię doświadczenia, bo ludzie tego nie zrozumieją”, więc mamo – pozdrawiam! Ona była wieloletnim nauczycielem, więc dydaktykę mam po prostu we krwi. Zawsze mówię też do synów: „U mnie nie ma siedzenia i słuchania. U mnie macie dotknąć, poczuć, doświadczyć”.

Chciałam też jeszcze więcej z siebie oddać, żeby móc takiej osobie towarzyszyć w zmianie – nie tylko dać jej w trakcie szkolenia merytoryczną wiedzę i podzielić się praktyką, ale móc towarzyszyć zmianie, bo na tym właśnie to polega – że jesteśmy partnerami we współpracy. Wtedy 2 osoby – mentor i mentee – spotykają się przez jakiś czas, bo najczęściej procesy trwają kilka miesięcy. To jest od 6 do 10 spotkań, które trwają od godziny do półtorej. Moi koledzy z Akademii Mentora w Lubelskim Klubie Biznesu mówili, że czasami 2 godziny. Bardzo serdecznie ich pozdrawiam, i koleżanki również. Wczoraj odebraliśmy właśnie certyfikaty mentorskie ukończenia tej akademii.

Rzeczywiście jest to nieprawdopodobne. Masz pełną uwagę na tej drugiej osobie tak, jak my dzisiaj na sobie. Obydwoje mamy ją na sobie, nikt i nic nas nie rozprasza. Ja w pełni mogę być skupiona, dać Tobie wsparcie. Ty w pełni możesz z tego wsparcia skorzystać i to nie jest jednorazowe, tylko jest to właśnie proces, kiedy bierzesz to ze sobą, wychodzisz, idziesz do pracy i próbujesz z tego skorzystać. Coś wychodzi, nie wychodzi – wracasz. Mentor może pomóc Ci to skorygować. Wyciągamy też techniki, które stosujemy w procesie mentoringowym. Wyciągamy to, co w Tobie najlepsze, bo wiemy, o co zapytać.

Dajemy pewnego rodzaju wyzwania, pozwalamy się też czasami przewrócić, ale możemy podać rękę, powiedzieć: „Poczekaj, ja ci pomogę, nakieruję i popchnę w dobrą stronę, żebyś ty mógł dalej tam pójść sam”, czyli wyposażony w wiedzę, aby ktoś mógł sam pójść dalej.

Jedną z przyczyn, dla których w ogóle myślałam o tym, żeby w ogóle wejść w mentoring, było to, że chciałam się też przekonać, czy to jest naprawdę najskuteczniejsza forma rozwoju. Badania mówią, że to jest najskuteczniejsza forma rozwoju pracowników, ale również mentorów, czyli ja jako lider też siebie rozwijam dzięki temu, w jaki sposób jestem uczona bycia właśnie mentorem, a potem w tych procesach, w których jestem, też rozwijam siebie przez to, jak silnie i blisko współpracujemy razem. Tu przytoczę coś, co powiedziała jedna z moich mentee po przeczytaniu książki Startupowcy, którą myślę, że możemy swobodnie, obydwoje tu z całym sercem polecić. Powiedziała: „Wiesz co, mnie zaskoczyło, jak przeczytałam te opowieści? Że tam zawsze był ktoś jeszcze, że ci ludzie nigdy nie byli sami, że w tych udanych biznesach, ale też oczywiście trudnych niektórych opowieściach były zawsze 2 osoby, że mogły zderzyć ze sobą myśli i wzajemnie się inspirować. Już teraz zrozumiałam, mi brakowało tej inspiracji. Ty mnie inspirujesz”.

Kiedy coś takiego słyszę, mam lekkie bicie serca i myślę: „Kurczę, ja mogę kogoś naprawdę rozwinąć”. Mam z tego normalną, najzwyklejszą w świecie radochę, jak widzę, że ktoś dzięki temu, że ja mogę coś mu pomóc… Zawsze sobie myślę, że gdzieś tam mnie ktoś policzy.

Zastanawiam się, czy to jest sposób na zastąpienie tradycyjnej formy nauki, czy raczej uzupełnienie tego, co ktoś wyjął, na przykład słuchając Cię na wykładach.

Przytoczę dyskusję, którą mieliśmy z Łukaszem Szymulą, z moim drugim wspólnikiem, i Kasią, która jest właśnie trzecia jako co-founderka Digital Bridge, czyli naszego programu. Powiedziałam mu: „Łukasz, kurczę, ja w ten mentoring jednak chcę wejść, i wiesz co? To ty mnie do tego popchnąłeś kiedyś, dawno temu”. Musiałam mu przypomnieć tę sytuację, to była by the way pierwsza gala e-Commerce’owa Izby Gospodarki Elektronicznej, więc wiele lat temu. To jest coś innego, czego brakuje. To jest metoda na przykład rozwoju liderów. Łukasz jest specjalistą leadershipu, ekspertem w tej dziedzinie. On mówi: „Ja zastosowałem te metody u siebie w firmie”. Zresztą myślę, że znacie case Tradedoublera i to, w jaki sposób Łukasz prowadzi swój zespół. Inaczej niż wszyscy – skrócony dzień pracy, budowanie większego zaangażowania w firmie, w ogóle inne podejście do zarządzania. To jest coś nieprawdopodobnego, co udało się wspólnie z zespołem tu stworzyć.

To było coś, co też mnie inspirowało, jak on to zrobił, mając też swoje doświadczenie jako mentora i też wcześniej rozmawiając o tym, że mentoring to jest ta forma, w którą obydwoje wierzymy, bo myśleliśmy, że to jest coś, co jest potrzebne nam i wszystkim biznesom, które cyfryzują swoją sprzedaż. 

To jest właśnie forma, która pozwala, po pierwsze, w ramach firmy edukować pracowników między sobą. To nie jest proces onboardingu na 3-4 dni, tu wyszkolimy i już, tylko pewna forma, sposób zarządzania później firmą, czyli bycie mentorem dla swoich młodszych kolegów czy mniej doświadczonych w danej dziedzinie. To jest też pewna forma zarządzania i współpracy w ramach danej firmy. Dlatego to jest takie skuteczne. 

Drugi element jest taki: pomyśleliśmy sobie, że nie przecież nie każdą firmę w Polsce stać na to, żeby zbudować program dedykowany tylko dla niej (bo oczywiście takie też się buduje i my budujemy), żeby właśnie wyszkolić w firmie mentorów, którzy tam zostają i potem mają tych swoich mentee i w ten sposób rozwój pracowników traktujemy jako nasz bazowy, taki dodatkowy i ten, który zostaje właśnie w ludziach w firmie. Może więc my taki półotwarty program zrobimy, żeby ludzie jeszcze wymienili się wiedzą między sobą – nie tylko w ramach danej firmy, ale między branżami? To, co w tym e-Commerce dla nas jest najważniejsze, to właśnie wymiana wiedzy i doświadczeń. 

W branży B2B nie ma case’ów, nie ma takiego czegoś, że możesz iść do szkoły, na kurs. Może są jakieś bazowe podstawy, ale nie ma tak, że mamy wiele case study, tak jak mamy w większości B2C. Mamy dostępne informacje, jak jakaś firma coś zrobiła, jak coś się udało lub nie. W markach konsumenckich otwartość na dzielenie się wiedzą i doświadczeniem jest większa i dostęp do tych informacji również stanowczo większy. 

U producentów, dystrybucji w tym tradycyjnym podziale handlu nie ma tej otwartości. Ona jest jeszcze nadal taka: „Boimy się coś powiedzieć, że nam się udało, bo nie daj Boże, konkurencja nas skopiuje”. No to właśnie dobrze, żeby wszyscy się dowiedzieli, bo właśnie wszyscy się dowiedzą, że dobrze robimy, i będziemy mieli więcej klientów!

Wiele firm boi się otworzyć, więc jak ma się nauczyć? Nie wystarczy pójść na studia, na które też oczywiście zapraszam. Tam po co innego idziemy. U nas na studiach podyplomowych w różnych uczelniach, na których pracuję, idzie się tak naprawdę po kolegów, koleżanki, i po praktykę, która tylko tam jest dostępna. Moim zdaniem, (oczywiście trzeba zapytać studentów, wiadomo) oni przychodzą, gdyż to jest takie właściwie jedyne miejsce, gdzie, po pierwsze, mają ustrukturalizowany program, że oni wiedzą, czego się tam dowiedzą, mają trochę już doświadczenia, więc chcą zderzyć swoje doświadczenie z tymi praktykami, które tam dostają. 

Wiecie jednak, ja jestem jedna na 30-40 osób. Nie ma tej opcji, żebym dała pełną atencję każdej z nich. Troszkę więcej dostają moi dyplomanci, ale tu i tak nie jest tyle, żeby towarzyszyć w procesie zmiany. Specjalnie używam tego słowa „towarzyszyć w tym procesie”.

Od jednego z moich mentee, który prowadzi sklep internetowy, jest producentem i dystrybutorem jednocześnie, usłyszałam: „Ja chcę sprzedawać łazienki przez Internet”. I on to robi! Powiedział mi, że jest gotów się pod tym podpisać, ale nie mam tego potwierdzonego na piśmie, więc podziękuję Maćkowi bez wymieniania nazwiska od razu za to, co powiedział, bo kiedy go pytałam, czy do mojego procesu certyfikacji, akredytacji zgodzi się powiedzieć, że brał udział w procesie mentoringu dla asesorów programowych, stwierdził, że to były najlepiej zainwestowanie przez niego pieniądze i że on jest to gotów potwierdzić. 

To jest dla mnie taki feedback. Kiedy mam prezesa, który prowadzi ogromną firmę, przetwarza dziesiątki zamówień, sprzedaje, jak on to mówi, całe łazienki, zmienił w ogóle swój profil biznesowy właśnie z takiej tradycyjnej sprzedaży, dystrybucyjnej, bo uwierzył w ten Internet. Pandemia spowodowała, że powiedział: „Zmieniam”. Zmieniał i koniec, nie ma cofania się. Idę do przodu, wiem, że tam muszę być, że chcę być w Internecie i muszę zmienić swój model sprzedaży. Przyszedł do mnie po pomoc, wsparcie mentorskie, żeby podzielić się tym doświadczeniem i właśnie towarzyszyć mu w tej zmianie. To była dla mnie najlepsza rekomendacja, jaką mogłam dostać, kiedy prezes dużej firmy powiedział: „To były najlepiej zainwestowane pieniądze”, a to nie jest łatwo usłyszeć od żadnego prezesa ani od Ciebie, ani ode mnie, ani od nikogo innego. To był więc kolejny element. 

Studia dają strukturę na podstawę i networking między ludźmi, którzy się tam pojawiają. To, co daje program mentoringowy, który właśnie tworzymy…  Zresztą myślę, że ten aspekt też jest ważny w tych programach, które są dzisiaj dostępne na rynku, takich ogólnobiznesowych. One nie są tak ukierunkowane, jak my zdecydowaliśmy się ukierunkować, stricte przeznaczone dla e-Commerce’u. Powiedzieliśmy sobie: „OK, najważniejsza jest wiedza, doświadczenie, faktyczny mentor, który ma praktykę w tym konkretnym biznesie i rozumie, co to jest e-Commerce”. 

Idziemy trochę wbrew standardom IMCC, bo ono mówi, że aby być dobrym mentorem, nie musimy się znać na danej branży. My budujemy program mentoringowy i akademię rozwojową, czyli połączyliśmy dwie rzeczy ze sobą – podejście mentoringowe, ale jednak z dziedzinową wiedzą. Łączymy w tym programie mentoringowym to doświadczenie, które mamy ja czy Ty, czy profesor Kawa, który się zgodził być ambasadorem i mentorem w programie, czy Piotr Truszkowski z Allegro B2B, o których już mogę na pewno powiedzieć nawet już dzisiaj. Jeszcze kilka osób, z którymi rozmawiamy i będą potwierdzały swoje zaangażowanie. 


To są ludzie, którzy mają wiele lat doświadczeń. Przeszliśmy naprawdę przeróżne rzeczy w wielu miejscach, aspektach i myślę, że to jest to bogactwo, że nie tylko w jednym miejscu czegoś się nauczyliśmy, tylko w kilku różnych. I ten wymiar, który mają właśnie duże consultingi, to jest ta wiedza zgromadzona z różnych miejsc, którą jesteśmy gotowi się dzielić, którą można użyć właśnie w kontekście tej potrzeby, tej konkretnej osoby, w tym momencie, w którym ona jest. 

Kolejna moja mentee powiedziała: „Justyna, ty mnie ustrukturalizowałaś (niesamowite słowo, po prostu okropne), powiedziałaś mi, jak ja mam to poukładać. Ja miałam chaos, a ty mi pomogłaś po prostu się poukładać, ale to mnie, nie w moim kontekście zawodowym”. Myślę, że chcę to, to i to, a tu pomału, pomału, zadając sobie odpowiednie pytania, mając odpowiednie narzędzia, pozwalamy temu człowiekowi się rozwijać w jego tempie.

„Matkuję” więc swoim mentee i kiedy trzeba, pozwolę się przewrócić, ale kiedy trzeba – po prostu podniosę i jestem w tej zmianie. To jest to, że jesteś, że nie jesteś tylko punktowo, tylko po prostu jesteś, możesz się skomunikować, zapytać się w danym momencie. Oczywiście, jak ta relacja wygląda, ustalają te dwie osoby, ale relacja partnerska, my razem pracujemy nad czymś.

Mam parę follow-upów. Pierwszy jest bardzo praktyczny. Gdybyś miała dokonać oceny polskiego e-Biznesu, czego tym biznesom brakuje, że powinny się zgłosić? Co takiego boli te firmy? Wczoraj nawet o tym mówiłem na nagraniach, że są 3 kategorie wiedzy: wiem, co wiem, wiem, czego nie wiem i nie wiem, czego nie wiem. Wydaje mi się, że problematyczna jest ta 3. grupa, bo ona się nigdy nie zgłosi ani na to szkolenie, ani do niczego. Czego firmy nie wiedzą, że nie wiedzą?

W 100 procentach zgadzam się z tym podejściem i z takim podziałem, ale bardzo często się spotykam z naszym biznesem i one się trochę wstydzą. To jest trochę tak, że nawet wiedzą, że nie wiedzą, ale jest im głupio czasami po prostu się przyznać. Są na wysokich stanowiskach i osiągnęły nieprawdopodobne rzeczy w biznesie, ale wstydzą się, że czegoś nie wiedzą. 

Najczęściej dotyczy to nowych technologii i obszarów e-Commerce’owych. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale po prostu, jak mówi moja droga koleżanka: „Jest, jak jest” i wtedy naszą rolą, kiedy ja poznaję takich ludzi, albo oni poznają mnie, ciebie czy kogokolwiek innego, kto na tym rynku funkcjonuje, szukają takiego eksperta, jest najpierw budowanie zaufania, że to nic złego, że ty nie wiesz. Ja też nie wiem. 

Ja pracuję w e-Commerce ponad 20 lat i naprawdę logistyka to jest dla mnie dalej czarna magia. Pozdrawiam wszystkich logistyków, w tym w szczególności naszego ambasadora, czyli profesora Kawę. To jest naprawdę tak ogromna ilość wiedzy, którą trzeba przełożyć w swojej głowie. Ja zawsze mówię: „To jest po prostu handel. E-Commerce to jest handel, tylko trudniej, bo obejmuje po prostu taką ilość rzeczy i wydaje się wszystkim, że to jest tylko pozyskanie klienta z Internetu, czyli digital marketing”. 

Wszyscy moi studenci wiedzą, że e-Marketing nie równa się e-Commerce, tylko to jest jeden element, a tych elementów jest X. Rozmawiałam na rozmowie rekrutacyjnej z jedną z moich byłych studentek, a obecnie w jednym z procesów rekrutacyjnych, w których uczestniczy właśnie jako ekspert, który ocenia wiedzę i kompetencje tych ludzi, bo takowych też nie ma, żeby oceniali wiedzę i kompetencje e-Commerce’owe. Ona powiedziała, że ta holistyka, czyli to, że punktowo wiemy, że to działa (tu mamy od digital marketingu, tu mamy UX-owców, tu mamy tych od technologii), ale to jakoś razem nie działa. Czyli tak naprawdę nawet jak już wiemy, że mamy tych X elemencików, to to, z czym do mnie najczęściej dzwonią, to: „Ja nie wiem, o co chodzi, ale to nie działa. Mam tu dobrych specjalistów, ale nie wiem, dlaczego to nie działa”. No bo właśnie nie ma tego holistycznego spojrzenia i złapania wielu miejsc jednocześnie. 

Jest jeszcze jeden bardzo ważny element, i o tym już rozmawialiśmy kilka razy, o tym też były odcinki w „Sztuce E-Commerce”, ja też o tym ciągle trąbię: uporządkowanie procesów. Jak masz nieuporządkowane procesy, szczególnie dotyczące zarządzania informacją produktową, to one tylko się potem czkawką odbijają. Jeśli zaczynamy mieć tak dużo produktów, że Excele, sorry, już nie wystarczają… 

Czyli bardzo szybko.

…czyli bardzo szybko, i nie mamy tych systemów do zarządzania informacją produktową, tylko od razu się pakujemy w platformę e-Commerce’ową, a potem się cofamy i instalujemy te PIM-y, to się robi bałagan w firmie i potem nikt nie wie, co naprawdę się potoczyło nie w tę stronę. Z całym szacunkiem do wielu kolegów i koleżanek, pandemia wywróciła na tyle, że teksty pod tytułem „W tydzień postawię ci sklep internetowy” u mnie wywoływały po prostu rogi, buchała piana i tak dalej. Mówię: „Co oni za głupoty opowiadają?”. Nie da się nagle ustawić procesów w firmie, która jest tradycyjna, na procesy internetowe w tydzień. Sorry, to nie jest możliwe.

Pewnie chyba tylko dlatego rozmawiamy, że my takich haseł nie puszczaliśmy. Wstydziłbym się pewnie tego do dzisiaj, ale wiesz, że to dzisiaj pokutuje to, co się wydarzyło w pandemii. Do dzisiaj są firmy, które mówią, że na przykład B2B w 2 miesiące.

Powodzenia!

Wiesz, transformacja cyfrowa.

Jestem w takich firmach, które właśnie usłyszały od dostawców, że 2 miesiące. Oni przyszli, nie udało się i ja ląduję albo moi koledzy czy koleżanki właśnie w takich miejscach, gdzie ktoś nagadał, przepraszam, ale głupot. Jeżeli się wchodzi do firmy tradycyjnej dużej albo nawet średniej wielkości, która ma tradycyjne podejście, systemy produkcyjne, stare legacy systemy IT, ma niepoukładane procesy, wszystko jest w głowach handlowców albo połowa, coś jest na Excelu, coś jest w PDF, a właściwie nawet nie do końca wiemy, co jest gdzie, a czasami marketing to w ogóle jest jednoosobowy w tak dużych firmach, bo przecież najważniejsza jest sprzedaż. Ja jako sprzedawca wiem, co mówię, jest najważniejsza, ale żaden sprzedawca bez narzędzi nie będzie działał. 

Kiedyś to był samochód, potem zaczął być telefon. Dzisiaj jest to samochód, telefon, komputer i jeszcze 50 000 innych narzędzi, których potrzebujemy, bo jeden klient na słuchawce, drugi na klawiaturze, trzeci na SMS, czwarty na wideokonferencji a piąty jeszcze czegoś innego potrzebuje. Teraz dopiero sprzedawcy mają przerąbane. 

Czasami jednak tradycyjny sprzedawca nie chce się nauczyć, z takimi przypadkami się spotykam. Na przykład o tym na jednym z naszych wspólnych nagrań konferencji mówiła firma TIM, myślę, że znany case na rynku, że były trudne decyzje, jak oni się transformowali, bo część handlowców nie chciała się nauczyć nowych narzędzi i kropka. Uważali, że po co im to, bo to się nie da. 

Często słyszę w polskich firmach: „nie da się”. Ja teraz już podchodzę jak pies do jeża i mówię prezesom i dyrektorom operacyjnym czy paniom i panom prezesom: „Moi drodzy, jeżeli nie zaangażujemy całej organizacji i wszyscy – od produkcji przez logistykę po handel i marketing – nie zrozumieją, że firma się transformuje i zmieniamy sposób sprzedaży z tradycyjnej na wielokanałową, a chcemy dojść do takiej, żeby klient, nieważne, w którym kanale sprzedaży czy komunikacji, był, ale wiedział, że jest u tego samego sprzedawcy (mówimy na to omnikanałowość), to naprawdę się nie zadzieje, bo będziemy budowali kolejny silos. Silosy nie działają, wywracają się po jakimś czasie i wszyscy to widzą”. 

To jest trochę taki strach przed zmianą. Kiedyś przeczytałam bardzo mądrą książkę, którą absolutnie polecę, która nazywa się Siła nawyku i ona potrafi otworzyć oczy i pokazać, że da się z nawykami pracować. Jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych rzeczy, nasze postawy są: „nie, bo nie”. 

Wczoraj rozmawiałam z kolegą i on mówił, że w jego firmie (on z e-Commerce to niekoniecznie) prezesi mówią: „Nie, to jest niepotrzebne. Dobra, pandemia się skończyła, już nie trzeba, możemy wrócić do tego, co było”. Nie, nie da się wrócić do tego, co było. Powiedziałam mu: „Wiesz co? Ja przepraszam, kontrowersyjnie: z betonem się nie walczy, tylko się wychodzi drzwiami i mówi: dziękuję i idzie do następnej firmy”. No i właśnie poszedł do następnej firmy, rozwija ją niesamowicie, będziemy właśnie u niej wdrażać, mam nadzieję, wspólnie e-Commerce. To nie jest więc tak, że jak się zacietrzewimy i będzie przypływ, to nas nie zaleje. Przypływ będzie, nie da się, księżyc wschodzi i zachodzi, technologia po prostu się rozwija. 2 lata temu o Artificial Intelligence nikt nic nie mówił, chociaż AI mamy na rynku ze 20 lat lub coś koło tego. Nagle zaczęliśmy o tym mówić i korzystać. Nie da się cofnąć. Zawsze nas zaleje, i albo umiemy w tym pływać, albo nie.

Ja też moim klientom mówię, że abstrahując od uzysku, który jesteśmy w stanie osiągnąć przy cyfryzacji, to jest to w dużej mierze ucieczka przed nieuniknionym, tylko pytanie – kiedy to nadejdzie? To jest też hasło do prezesów, które musi chyba wybrzmieć: w którymś momencie jak nie my, to ktoś inny i nasi klienci tam pójdą.

To mnie akurat cieszy, że widzę tę zmianę na rynku. Widzę takie 2 skrajne przypadki: oprócz tych, którzy się już rozwinęli, są tacy, którzy są dalej zacietrzewieni i chcą wrócić do tego, co było, bo pandemia się skończyła, możemy znowu wrócić do tradycyjnych form sprzedaży. No dobra, no mamy tam trochę Internet, łatwiej nam się coś robi, ale u nas to nie, nie, nie, nie tędy, i tak nie chcemy. Jest takie właśnie: „Chciałbym, żeby było tak, jak było”. No, nie będzie, ale jest ten drugi element: „No kurczę, zmieniło się, muszę coś z tym zrobić”. 

Tu się właśnie pojawia strach i czasem wstyd, że ja czegoś nie wiem. No, drodzy państwo, to nie jest wstyd czegoś nie wiedzieć. Trzeba sięgnąć po wiedzę. Zawsze z dużą pokorą i szacunkiem podchodzę do polskiego biznesu, jak musieli ciężko koledzy, koleżanki walczyć o przetrwanie, a teraz już w ogóle z cudownymi przepisami…  Nie będę wymieniać nazwy.

Wszystkimi po kolei.

Bo wszystkim ciśnienie podniesie! Ale naprawdę jest bardzo ciężko prowadzić w Polsce biznes, więc mam ogromny szacunek za każdym razem do każdego. To nie jest wstyd czegoś nie wiedzieć. Nie da się wiedzieć wszystkiego. Wstyd jest nie sięgnąć po wiedzę. To jest wstyd i różnica między nami a krajami Europy Zachodniej, że tam nikt się nie boi sięgnąć po wiedzę. Dla nich jest to naprawdę oczywiste – jeśli czegoś nie wiem, to szukam po znajomych albo kto mnie może nauczyć, albo od kogo ja się mogę nauczyć. Za wiedzę się płaci. 

W tym kraju kilka lat temu na jednej z konferencji, ze sceny usłyszałam, że się specjalnie zatrudnia firmy consultingowe, specjalnie się robi briefy po rynku, wysyła zapytania, żeby dowiedzieć się jak najwięcej, bo przyjdą przecież firmy takie, jak my, wszystko nam powiedzą, nauczymy się od nich i se zrobimy. Nie, nie zrobicie sobie.

No właśnie, żeby chociaż to było takie łatwe.

Wiem, jak to się kończy. Kończy się tak, że jest próba zrobienia w jakiś konkretny sposób i 2-3 lata później już za 2 i za 3 lata jesteście w tym samym miejscu, co 3 lata temu, tylko spóźnieni już o kolejne 5.


Wtedy już chętniej się wydaje pieniądze, prawda? 

Przejdźmy w takim razie do wymiaru praktycznego. Zastanawia mnie ten proces mentoringowy i chciałbym, żebyś to nim opowiedziała bardziej szczegółowo. Opowiedziałaś, ile on trwa, ile to zajmuje mniej więcej czasu. Czy mogłabyś trochę rozwinąć, jak to wygląda od pierwszego kroku do ostatniego? Zastanawiam się, i to będzie pytanie, które zadam Ci równocześnie, czy to może mieć wymiar praktyczny. Czy poza tym, że sobie coś konsultujemy, rozmawiamy, to na przykład możemy razem stworzyć jakiegoś Excela. Może nie Excela. O Jezu, Excela…  Nie, ja mówię „Excela”.

Reagujesz, jak większość osób, z którymi pracuję nad planowaniem przychodów.

Nie, ja Excela lubię akurat.

Większość e-Commerce’owców lubi Excela.

Tak, byle nie za dużo.

Jak wygląda proces? Z punktu widzenia osób, które chcą z takiej wiedzy skorzystać, to, po pierwsze, w takich programach zawsze jest szkolenie dedykowane właśnie dla mentee, które opowiada o tym, jak wejść w rolę takiego mentee, co ona daje, jak w ogóle sobie z tym radzić, o co się można mentora zapytać, jak ten proces wygląda tak do końca. 

Na ten temat co-founderka Digital Bridge Kasia Serówka potrafi opowiadać z półtorej godziny. To jest bardzo ważne, żeby to zrozumieć – właśnie wejście w tę rolę. W skrócie właśnie powiem, że kluczowa rzecz to jest wiedzieć, co się chce osiągnąć, to znaczy, żeby przyjść do tego mentora z takim – może nawet nie do końca ustrukturalizowanym właśnie – problemem, wyzwaniem. Można mieć ich kilka. Ważne, żeby wiedzieć, czego się chce, bo Michelle Obama też to zawsze powtarzała, że jak nie wiesz, czego chcesz, to sorry, ja ci nie pomogę. Jeżeli mamy jakiś kierunek działania, na przykład nie wiem, czy chcę w e-Commerce, w lojalizacji czy zarządzaniu, to już coś wiesz, ale jak nic nie wiesz, no to sorry. 

Mentee powinien się więc zastanowić nad tym, do czego chce użyć mentora, powiem brzydko, bo nas można użyć. Jesteśmy od tego, żeby wesprzeć, ale o ile czasami na rynku ktoś nie wie, czego nie wie, to ja już czasami nie wiem, co wiem, i dopiero, jak ktoś mi zada pytanie, to umiem albo nie umiem na nie odpowiedzieć.

To jest więc bardziej tak, że jeżeli zna się, a będzie się znało, ma się informacje, w jakich obszarach rozwoju pokategoryzowane: logistyka, technologia, performance marketing, digital marketing, artificial intelligence, content marketing, personal branding i te dziedzinowe elementy, w czym się chcesz rozwinąć. Takie formularze się po prostu wypełnia, oznacza się i one potrafią ukierunkować. 

My takie też oczywiście stworzyliśmy dla mentee i dla mentorów, gdzie mówimy: Aha, tu masz taką litanię rzeczy, których się możesz nauczyć, to teraz możesz z tego wybrać. Co ty chcesz? Chcesz zmienić pracę? Chcesz się rozwinąć w jakimś obszarze e-Commerce, bo świetnie się znasz na e-Merchandise’ingu, ale nie masz zielonego pojęcia na temat zarządzania ścieżką pozyskania klienta, a chcesz na przykład przejść stricte w digital marketing, albo jesteś performance marketingowcem, a chcesz się dobrze nauczyć sprzedaży. Jesteś UX-owcem, a chcesz co innego. Albo w ogóle nic nie wiesz i w ogóle jesteś doświadczonym sprzedawcą na przykład (do mnie też tacy trafiają) i właśnie masz takie: „Chciałbym się tego e-Commerce nauczyć, ale nie wiem, jak przełożyć tę tradycyjną sprzedaż na e-Commerce’ową. Co ta moja wiedza może pomóc?” albo „Jak mam ją wykorzystać?”, Ważne więc jest, żeby zrozumieć, co się chce osiągnąć w tym procesie. 

Potem odbywają się pierwsze spotkania. To jest bardziej dyskusja nad tym: „To jaki cel my chcemy osiągnąć w tym procesie razem? W czym mam ci pomóc?”. To są 2 ważne rzeczy. 

Zawsze powtarzam, że na zmianę jest potrzebny czas. Oczywiście, niektórzy mentee (ale to jest ich świadomy wybór) mogą zdecydować, że mają tylko ten czas na to konkretne spotkanie z mentorem i na maksa go wykorzystują, bo tylko tyle czasu mają i to też jest OK. Zawsze mówię: „Dla mnie to nie zadziała. Powiem ci osobiście, że jeśli chcesz ze mną pracować, to nie wystarczy, że tylko ze mną siedzisz, ponieważ ja dam ci wytyczne, zadania, powiem ci, nad czym masz się zastanowić”. 

Myślenie krytyczne jest w tej chwili najmniej popularną kompetencją, a najważniejszą, która jest nam potrzebna. Trzeba zderzać te myśli. To krytyczne myślenie, analizowanie jest niesamowite – wyciąganie wniosków, przemyślenie, co ja chcę, jaki jestem, czy to jest zgodne z moimi wartościami, co ja sobie wymyśliłem. To połączenie tej wiedzy twardej z tymi kompetencjami miękkimi. 

Nie wystarczy te 6 czy 10 godzin. To jest proces. Po to się spotykamy co jakiś czas, żebyś miał czas na przemyślenie, zastanowienie się, być może pewnego rodzaju robienie „pracy domowej”. Ja na przykład à propos Exceli mówię: „Dobrze”. W przypadku z jednego z tych prezesów, o których rozmawiałam, że właśnie powiedział, że to najlepiej zainwestowany czas, stwierdziłam: „To ty się zastanów, jaką masz teraz strategię, do kogo kierujesz swoje komunikaty, kto jest twoją grupą odbiorczą, opisz swoją buyer personę”. 

Oczywiście, mogę dać narzędzia, jak to się robi: dać filmiki, dać narzędzia. Mamy miejsca, w których się możesz nauczyć. W godzinę nie jestem w stanie ci powiedzieć, ale mogę nakierować: „Słuchaj, jest takie narzędzie, tu się możesz o nim nauczyć, bo ty nawet nie wiesz, że takie narzędzie jest, a ja wiem i wiem, gdzie szukać o nim wiedzy”. To jest ta różnica, o której rozmawialiśmy, że ja wykorzystuję te inne formy edukacji. 

To więc nie jest te kilka godzin, to jest proces, myślenie. Jedna z moich mentee mówiła: „Wiesz co, ja wychodzę na spacer z psem i przez to, co ty mi powiedziałaś, to ja potem całą godzinę myślę: jak to mnie dotyka, jak to zmienia mnie, jak ja zmieniam swoją postawę, jak ja zmieniam swoje myślenie”. 

Andrzej Cieplak, jeden z trenerów, od których miałam przyjemność (Andrzej, pozdrawiam) się uczyć, uczył nas właśnie takiego podejścia przez pryzmat: „Pomyśl sobie, jakich ty masz swoich bohaterów. Co to o tobie mówi? Na co zwracasz uwagę?”. Nagle okazuje się, że ja jako…  Bo zawsze też mamy takie zadanie, że mentor musi każdego narzędzia, którego używa, użyć na sobie. Najpierw ja muszę doświadczyć tego, co potem chcę przekazać, więc ja też pracuję z narzędziami „Podróż bohatera”, za co dziękuję, bo już mi się kilka razy przydały, że właśnie daję takie zadania i potem to otwiera oczy. Nagle łapiemy inną perspektywę, łapiemy inny kontekst i zaczynamy sobie myśleć: „Kurczę, to się da inaczej zrobić”. Ja nic nie zrobiłam, tylko popchnęłam w odpowiednim kierunku i to ta osoba dokonuje tej zmiany. Ja mogę tylko towarzyszyć w tej zmianie. 

To daje naprawdę nieprawdopodobne efekty. Ja je widzę namacalnie – zmiany zaangażowania, zmiana optyki myślenia, nabywanie tych umiejętności, które się wydawały jakąś taką czarną magią. To nie jest czarna magia. Kiedy jesteś nakierowany na zmianę, bo to jest akurat coś, czego proces mentoringowy wymaga. Jeśli nie jesteś nakierowany na zmianę, to jej nie dokonasz. Jeżeli jesteś, to uwierzcie mi, dokonacie tej zmiany.

Gdy próbowałem zrobić spin z historii do mentoringu, to myślę, jak zamknąć naszą rozmowę klamrą. Znalazłem taką klamrę związaną z rozwojem. Gdybyś miała dzisiaj poświęcić rok na nabycie jakiejś umiejętności w e-Commerce (może być taka, którą masz lub nie, tak w ramach inspiracji), to na co byś poświęciła rok swojego czasu?

Uśmiecham się, dlatego kilka dni temu miałam przyjemność udzielać wywiadu profesor Śledziewskiej z DELabu z Uniwersytetu Warszawskiego, z którym Izba podpisała umowę o współpracy. Gromadzą właśnie teraz badacze informacje, wiedzę, przeprowadzają wywiady i mniej więcej takie pytania zadają, jakie kompetencje na rynku przedsiębiorcom są potrzebne. 

Eksperci są zgodni, w końcu coś mądrego po godzinie powiedzieli!

Dlatego się uśmiecham, chapeau bas dla zespołu z DELabu za ten wysiłek, bo to jest projekt międzynarodowy, gromadzący wiele instytucji. Dziewczyny, które ze mną rozmawiały, zaskoczyła moja odpowiedź i dlatego robię to wprowadzenie. 

Odpowiem, że dzisiaj w e-Commerce nie chodzi o to, żeby znać technologię, czego się oczywiście wszyscy spodziewali. Nie! Dla mnie chodzi właśnie o umiejętność krytycznego myślenia, analizowania, wyciągania wniosków i o to, żeby się nie bać. 

Jednym zdaniem – na co bym poświęciła? Na to, żeby samą siebie nauczyć tego, że longlife learning to już jest i zawsze będzie, my się musimy uczyć całe życie. Gdybym była osobą, która miałaby poświęcić czas swój (i właśnie to robię) na to, czego się chcę nauczyć, to ja poświęcam od kilku miesięcy czas. Właściwie mogę powiedzieć, że to był prawie rok. Właśnie uczyłam się bycia mentorem, uczyłam się miękkich kompetencji, narzędzi, jak wspierać ludzi w zmianie, bo wszystko inne już umiem. Może to patetycznie trochę, ale jeśli chodzi o tę część e-Commerce’ową – technologia będzie się zmieniać, ona co chwilę się zmienia. Nie mam szans jej się co chwilę nauczyć. Od tego będą kolejni eksperci, ale ja się chcę nauczyć i tego uczę się cały czas, jak pracować zgodnie z moimi wartościami. 

Krytyczne myślenie to jest ta kompetencja i właśnie otwartość na zmianę. Proszę się nie bać, proszę się nie wstydzić, szukać wiedzy i szukać wsparcia, bo wbrew pozorom najtrudniej jest o pomoc poprosić. Jeśli jednak ktoś was prosi, to czy macie problem z jej udzieleniem? Jestem przekonana, że nie.

Ostatnio to samo zrobiłem na ćwiczeniu na jednym z naszych meet upów. Poprosiłem o podniesienie ręki osoby, które pomogą i o te, które zapytają, i tam statystyka była przerażająca. Z tą wiedzą, że wszyscy chcą pomóc, mało kto coś robi. 

Na koniec jeszcze kącik wiedzowy. Czy są jakieś materiały, które byś poleciła w kontekście naszej rozmowy?

Jeżeli chodzi o rozwój w obszarze mentoringowym, to jest bardzo dużo materiałów, które udostępnia EMCC, czyli instytucja, która nadzoruje standardy prowadzenia pracy. 

Odnośnie do książek – zawsze też moja była mentee zarządzająca wydawnictwem w Studiu Emka, to ona dla mnie odkryła psychologię Adlera. To jest psychologia pozytywna, psychologia szczęścia. Są 2 książki. Jedna nosi tytuł Odwaga bycia nielubianym, a druga Odwaga bycia szczęśliwym. Ja powtarzam i dzisiaj też to zrobię: jak rok temu postanowiłam być szczęśliwa, nauczyłam się tego właśnie od mojej mentee, którą prowadziłam właśnie w tamtym czasie. Po poznaniu adlerowskiego podejścia (bo to decyzja, że ja jestem szczęśliwa), potrafię obdarzyć tym szczęściem wszystkich innych.

Super, podlinkujemy obydwie pozycje + pozycję Startupowcy.

Tak, koniecznie, absolutnie i koniecznie. Jest jeszcze taka narzędziówka.

Siła nawyku była, prawda?

Tak, była Siła nawyku, która też bardzo dużo zmienia, ale jest jeszcze taka książka, która mnie uczyła narzędzi mentoringowych. Nie pamiętam dokładnie tytułu, potem podam. Od razu wam powiem, że jeśli chodzi o sam mentoring, jest bardzo dużo książek dotyczących coachingu, a to coś innego, natomiast o mentoringu naprawdę wiele nie ma, więc przekieruję do EMCC. 

Ja mam przyjemność i mieć co-foundera w postaci Kasi Serówki, czyli naszego głównego (zresztą jedynego w Polsce) asesora programów mentoringowych. Dziękuję Kasi, że się zgodziła i wspiera program Digital Bridge. Myślę jednak, że gdybyśmy zapytali Łukasza Szymulę właśnie o to, co on poleca, i przyjdziecie do nas na akademię, to na pewno będzie o neuromózgu, leadershipie i wykorzystywaniu psychologii w zarządzaniu, o tym, jak nasz mózg pracuje, jak nasze neurony tworzą się, zmieniają. Łukasz robi niesamowite rzeczy, a à propos tworzenia Exceli to nie mogę tego nie powiedzieć, bo planowanie przychodów to nie prosta rzecz. Też tego będziemy uczyć.

Już naprawdę ostatnie pytanie, ale tym razem inspiracyjne. Ty masz łatwiej, bo już kiedyś tutaj w „Sztuce E-Commerce”. Gdybyś miała naszych słuchaczy zostawić z jedną myślą, apelem, hasłem – taką jedną rzeczą, którą byś chciała, żeby każdy zapamiętał po tej rozmowie, to co by to było?

Korzystajcie z wiedzy dostępnej na wyciągnięcie ręki, bo tak jak powiedział Marek: tych, którzy chcą pomóc, jest wielu, a trudno jest zapytać. Mentorzy są po to, żeby Was wspierać, i chcą się tą wiedzą dzielić. Wystarczy zapytać, poprosić, zdecydować się na zmianę i to najważniejsze: nie bać się zmiany.

Pozostaje mi podziękować za rozmowę, za Twoją wiedzę i do zobaczenia następnym razem.

Mam nadzieję, dziękuję bardzo!